Błędy w montażu paneli PV

Wzrost zainteresowania panelami PV stwarza zawsze ryzyko pośpiechu ekip montażowych. Montuje sie dużo, przy najmniejszym nakładzie sił i środków, często nie przestrzegając podstawowych zasad lub ich po prostu nie znając. W montażu uczestniczą zwykle trzy osoby, z których co najmniej jedna powinna być wykwalifikowanym elektrykiem. Pozostali członkowie ekipy to najczęściej zwykli budowlańcy, dokooptowani do pomocy. Efekty prac takich ekip potrafią być żałosne. Panele to nie mur z cegły. Tutaj liczy się precyzja i odpowiedzialność. Praca odbywa się w bardzo niebezpiecznych warunkach, najczęściej na dachu. Pojawia się więc dodatkowy problem zabezpieczeń. Im ich więcej, tym łatwiej wykonać poprawny montaż. Oszczędzanie na rusztowaniach i wchodzenie na dach tylko z drabin, bez uprzęży i lin kończy się zwykle jego uszkodzeniem. Stwarza też problemy z transportem samych paneli. Poniżej pokazuję kilka istotnych błędów.

 

Brak płaszczyzny

 

Prawidłowo zamocowane panele powinny tworzyć jednolitą płaszczyznę na dachu. Wymaga to zamocowania szyn i wyregulowania ich z wykorzystaniem łat, pomocniczych sznurków poziomic laserowych, itp. Brak takiej regulacji powoduje, że kolejne rzędy, a nawet panele w tym samym rzędzie różnią się wysokością i kątem nachylenia. Wrażenie estetyczne takiej instalacji pokazuję na zdjęciu.

PV68.h2.jpg

Fot. Niewyregulowanie szyn spowodowało różnice wysokości pomiędzy poszczególnymi rzędami paneli.

 

Błędnie zamocowane wkręty dokrokwiowe

 

Dach z blacho dachówki jest chyba najpopularniejszym obecnie pokryciem w Polsce. Montaż paneli na takim dachu wykonuje się za pomocą wkrętów dokrokwiowych i jak sama nazwa wskazuje, wkręt powinien być tutaj wkręcony bezpośrednio w krokiew dachową. Należy ją znaleźć i dokładnie wytrasować przed wierceniem, aby nie wykonać pustego otworu, który potem trzeba będzie zaślepić izolacją dekarską. Pozaklejany po montażu dach świadczy o braku profesjonalizmu u monterów. Trafić w krokiew nie jest łatwo. Najczęściej ten element konstrukcyjny dachu projektowany jest z drewna o wymiarach 7x14cm. Zdarzają sie jednak dachy gdzie więźbę wykonano z krokwi 5x20cm. W tym drugim przypadku trafienie w środek krokwi jest trudny. Krokwie w czasie wykonywania nie zawsze leżą w płaszczyźnie pionowej. Drewno budowane potrafi się giąć, wszystko zależy od sposobu jego przechowywania. Wygięta krokiew nie da się idealnie namierzyć na całej długości. Często jedynym ratunkiem jest odkrycie dachu przez odkręcenie do pewnej wysokości wkrętów farmerskich i podniesienie blachy. Trzeba to robić delikatnie, aby jej bezpowrotnie nie odkształcić. Celowanie na oko często kończy się przewierceniem dachu obok krokwi, albo na jej brzegu i wkręcony później wkręt dokrokwiowy może ją rozszczepić.

   Ekipy mogą więc popełnić tutaj szereg błędów, od złego wytrasowania, miejsc wierceń po wiercenie nieprostopadłe do powierzchni dachu. Zamocowana później szyna stwarza problemy w poprawnym ustawieniu paneli. Poniżej przykładowy błąd. Skrajny panel zamocowano na dwóch szynach, z których dolna nie jest prostopadła do powierzchni dachu, w efekcie klema nie jest w stanie przylegać całą powierzchnią do szyny.

PV68.h3.jpg

Fot. Brak prostopadłości szyny do powierzchni dachu spowodował błędne zamocowanie klemy. Podparcie punktowe nie zapewnia w tym przypadku odpowiedniej wytrzymałości.

 

Na powyższym zdjęciu widać kolejny błąd montażowy, zbyt duże odsunięcie paneli od siebie. Sytuacja taka powoduje, że kable PV są bezpośrednio narażone na działanie czynników atmosferycznych. Duża odległość może też spowodować, że kabel będzie napięty (niedopuszczalna sytuacja!) z powodu zbyt małej długości. Przyłącza na panelach wystające z puszek i zakończone złączkami MC4 mają zwykle długości 0,8-1,0m. Jeśli panele „przystają do siebie”, długość ta jest wystarczająca, aby połączenia nie były napięte. Tutaj aż prosi się, żeby skrajny panel (10 w całej tablicy) został dosunięty do pola. Widać jednak na zdjęciu, że monterzy nie zastosowali przedłużek szynowych. każda szyna jest więc tak naprawdę instalowana osobno i trudno wtedy o równe ich ustawienie względem siebie. To niestety częsty przykład montażu, oszczędzający na łącznikach międzyszynowych.

 

Błędnie zamocowane złącza MC4

 

Bardzo częsty błąd popełniany przez ekipy montażowe. Pośpiech, a najczęściej brak uwagi i (nie ukrywajmy) wiedzy powoduje, że monterzy skupiają sie na silnym dociśnięciu klem do szyn zapominając o prawidłowym zabezpieczeniu złączek MC4. Złącza te nie mogą wisieć w powietrzu. Powinny być przypięte do szyn montażowych  z obu stron opaskami, najlepiej z boku szyny tak, aby nie było niebezpieczeństwa zalania złączki w czasie opadów deszczu. Jak to może wyglądać w praktyce pokazują kolejne zdjęcia.

PV68.h4.jpg

Fot. Złącze MC4 wisi w powietrzu pod szyną. Opaska mocuje tylko kabel powrotny.

PV68.h5.jpg

Fot. Tutaj złącze MC4 jest bezpośrednio narażone na opadu deszczu.

 

Uziemienia paneli

 

Na ten temat można by pisać w nieskończoność. Instalacja PV zgodnie z przepisami ppoż. musi być uziemiona. Uziemiać należy nie tylko szyny montażowe (najczęstsza sytuacja), ale także same panele. Rama paneli tylko w jednym miejscu ma odizolowane przyłącze oznaczone symbolem uziemienia. W pozostałych miejscach jej przewodność jest ograniczona z powodu anodowania, które ma ją chronić przed czynnikami atmosferycznymi. Czyste aluminium się utlenia, jest podatne na kwaśny deszcz, poza tym anodowanie wielu ramom nadaje barwę.

PV68.h6.jpg

Fot. Miejsce na ramie panelu do podpięcia uziemienia (fot. Pro-Sun)

 

Przy prawidłowym montażu monter wykonuje połączenie wyrównawcze pomiędzy ramą a szyną i dopiero szyny łączyPV68.h7.jpg z uziomem. Brak połączeń wyrównawczych stwarza zagrożenie dla późniejszych prac na dachu, może powodować też powstawanie tzw. prądów pasożytniczych na panelach (degradacja PID). Sam uziom musi mieć odpowiednio małą rezystancję. Wymaga się np. aby dla domków jednorodzinnych rezystancja ta wynosiła < 10 Ω, Uzyskanie tak niskiej wartości wymaga podpięcia uziemienia paneli do uziomu fundamentowego. Jeśli budynek takowego nie posiada konieczne jest wykonanie osobnego uziemienia, najczęściej szpilkowego. Na zdjęciu obok pokazano wbijanie kolejnej szpilki młotem pneumatycznym.

 

Fot. Po prawej montaż szpilki uziomowej.

 

Długość uziomu szpilkowego zależy od warunków glebowych. Zwykle wystarcza 4,5m, ale zdarzają się gleby gdzie trzeba wbić szpilkę na 6 i więcej metrów, a jeśli to niemożliwe, wykonać kilka szpilek. Przyłącze szpilkowe z kablem uziemiającym sprowadzonym z dachu powinno być dostępne dla elektryka.  W praktyce przyłącza takie korzystnie jest wykonać w skrzynkach uziomowych z izolowanym włazem. Fachowy elektryk po wykonaniu pomiarów powinien całe złącze posmarować na grubo smarem (np. towot), albo owinąć taśmą izolacyjną, aby chronić je przed utlenianiem.

 Uziom w postaci 3m szpilki nigdy nie zapewni odpowiedniej rezystancji uziemienia.

 

 

To tylko kilka przykładów, ale dających do myślenia. Podpisanie umowy nie powinno kończyć zainteresowania inwestora instalacją. Radzę obserwować, co się z nią dzieje.